sobota, 27 października 2012

ŁAGÓW JESIENIĄ


Za oknem prószy śnieg ,a jeszcze przed tygodniem było tak pięknie.

 W Łagowie byliśmy  wiosną, a teraz postanowiliśmy obejrzeć go jesienią .  
Nie zawiedliśmy się .
                             Zwiedzanie rozpoczęliśmy od zamku.
Sala balowa wciąż piękna, a wkradające się kolory jesieni dodają jej  uroku.

Część osób ,którzy byli już na wieży , zamówili sobie kawę.
                                      
                                        
            Ja poszłam z pozostałymi na wieżę.
            Widoki wynagrodziły trud wspinaczki.
                                                          Widok na jezioro.

                                     Łagów w kolorach jesieni.

                                         Kościół który znajduje się przy zamku.
                                  Następnie ruszyliśmy do parku krajobrazowego.
                                   Uwielbiamy włóczyć się szlakami turystycznymi.
                                           W czasie wędrówki  robimy zdjęcia.
                                     Fotografujemy naszą grupę 

                                      ale i otaczającą przyrodę.
                           Szlak którym wędrowaliśmy prowadził wokół Jeziora Łagowskiego.
                                           Wśród pięknych wieloletnich buków,
Których liście , również , zaczynały przyjmować barwy jesieni.
Szlak wydawał się nie mieć końca,a my moglibyśmy tak iść i zachwycać się świeżym powietrzem i  pięknymi widokami      
Jak zawsze, niestety, byliśmy ograniczeni w czasie .
                                          Jeszcze kilka zdjęć w drodze powrotnej.


                                 To już ostatnie zdjęcie zrobione w alei wiekowych drzew.
Jak zawsze pozdrawiam wszystkich odwiedzających i dziękuję za każdy pozostawiony komentarz:))

poniedziałek, 22 października 2012

WYPRAWA ROWEROWA 20/2012r

Od rana mgła była tak gęsta, że  wydawało się ,że  nasza wyprawa rowerowa będzie odwołana.
Po południu  nagle opadła a na niebie pokazało się jasno świecące słońce.
Ruszyliśmy jak zawsze o czternastej.

Trasa: Swiebodzin-Chociule-Radoszyn-Łąkie-Swiebodzin .Przejechaliśmy ok. 23 km.
Zatrzymaliśmy się na chwilę w Chociulach.
             W oczekiwaniu na Jadzię, która do ostatniej chwili pilnowała wnuki.
Jak widać na zdjęciu  powietrze czyste, przejrzyste  Mgła została tylko wspomnieniem(wydawało nam się).

                         Kościół pw. Wniebowstąpienia NMP, neogotycki, z 1908 roku.
Z Chociul ruszyliśmy w kierunku Radoszyna. Niestety ścieżka rowerowa skończyła się i jechaliśmy bardzo ruchliwą  (mimo niedzieli) drogą.
Po obu stronach drogi rosły drzewa liściaste mogliśmy więc podziwiać ich piękne jesienne przebarwienia.
                                                          Chwila przerwy.
Można też zauważyć,że powietrze nie jest już takie przejrzyste jak przed chwilą.
Radoszyn przywitał nas mgłą.
Chwilami mgła była gęsta i biała jak mleko.

Do Radoszyna jechaliśmy zobaczyć miejsce w którym była pochowana młoda norweska dziewczyna Sylveig House.
O jej historii można przeczytać tutaj
Sylweig była ofiarą wojny .Do Rodoszyna przywiodła ją miłość do niemieckiego żołnierza. Zamieszkała tu z rodzicami narzeczonego.W 1945r popełniła samobójstwo w obawie przed żołnierzami radzieckimi.
Romantyczna historia, dwojga młodych zakochanych ludzi ..... ,   a wokół okrutna wojna.
Myślę,że takich młodych ludzi ,takich których  wojna najpierw  rozdzieliła,a później odebrała im życie , było bardzo wielu .
Nie mogłam się powstrzymać i weszłam  na stronę Ofiary II wojny św.
Liczby są przerażające -47 mil cywilów.
Oczywiście najwięcej z trzech  państw, które były w samym centrum tej strasznej wojny.
Niemieckich cywilów zginęło blisko 3 mil, naszej polskiej ludności cywilnej ponad 5 mil, ale najwięcej zginęło ludności cywilnej z ówczesnego ZSRR , ponad 11 mil. 
Jakie to straszne,że ginęli ludzie tylko dlatego,że byli Polakami ,Rosjanami czy Niemcami.
Nie wiem czy każdy zdaje sobie sprawę,jacy powinniśmy być szczęśliwi z samego faktu,że my, nasze dzieci i nasze wnuki, żyjemy w czasie pokoju. I mimo ,że w historii, każdy z naszych narodów ma niechlubne karty, teraz żyjemy w zgodzie a nawet w przyjaźni.
Ale się rozpisałam.
Wróćmy jednak do naszej wyprawy rowerowej.
Trafić na miejsce byłej żwirowni ,wcale nie było łatwo.Młodzi mieszkańcy nie wiedzieli nic o Sylveig.
Dopiero gdy trafiliśmy do pani Krystyny(nazwiska niestety nie pamiętam).
Jak widać w czasie naszych poszukiwań mgła opadła i znowu wyjrzało słońce.
Pani Krystyna pokazała nam zdjęcie Sylveig, przechowywane  przez jej rodzinę.

Brnąc przez chaszcze dotarliśmy  do miejsca ,gdzie upamiętniono pierwszy pochówek ofiar wojny a wśród nich Sylveig.
                                       Terenia zapaliła przywiezione przez nas znicze,
                                            Jadzia w kilka minut zrobiła różę ze złocistych liści.
Wysłuchaliśmy historii o młodej Norweżce i oczywiście zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie.
Słońce wciąż pięknie świeciło:
                                                 gdy wyruszaliśmy w dalszą drogę,
                                                   gdy zatrzymaliśmy się w lesie na kawę.
                                      Ciepłe promienie słoneczne podkreślały kolory jesieni.

Gdy robiliśmy wspólne zdjęcie na tle pięknie zabarwionego klonu, mgła czaiła się już między drzewami.
Dopadła nas po drodze.

Gdy robiliśmy to wspólne zdjęcie mgła była tak gęsta jak gdyby ktoś opuścił z nieba płachtę.
Prawdopodobnie była to nasza ostatnia wyprawa w tym roku. No...chyba ...że..... :))
Pozdrawiam  odwiedzających  ,dziękuję za wszystkie cudowne komentarze, które zostawiliście pod poprzednimi postami.

piątek, 19 października 2012

Pola Nadziei

" POLA NADZIEI"- to międzynarodowy program pomagający hospicjum i ludziom nieuleczalnie chorym.
Sprzedaż cebulek i sadzenie żonkili w Świebodzinie odbywa się od kilku lat.
Rok 2012 jest jest rokiem Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej, dlatego jako słuchacze UTW  przyłączyliśmy się do tej akcji.

                              By godnie żyć aż do końca.

                                 Nasz klub turystyczny sprzedał ponad  tysiąc cebulek.

Delegacja odwiedziła chorych w hospicjum w Zielonej Górze.

Wczoraj panowie przygotowali teren pod sadzenie żonkili.

                                                  Panie też nie próżnowały.
                                    
Dzisiejszy dzień to uroczysty dzień sadzenie cebulek .
Na skwerze przed Domem Kultury zebrali się wszyscy którzy przyłączyli się do akcji wsparcia zielonogórskiego hospicjum.
                                     Były dzieci z przedszkoli,
                                  ze szkół podstawowych i średnich.
                                                             Byliśmy my

                                                           i zaproszeni goście,
                                                   którzy pierwsi posadzili cebulki.
                               
                               Następnie nasi milusińscy.

                                                 Przedszkolaki,
                                                           pierwszoklasiści,
                                                            harcerze
                                                 i młodzież ze szkół średnich.
                                           My oczywiście też posadziliśmy cebulki.
Dołki do których sadziliśmy żonkile utworzyły wielkie serce.Wiosną ,gdy zakwitną kwiaty,będzie na pewno wyglądało pięknie wśród zielonej trawy.
Na koniec uroczystości ,dyrektor Domu Kultury podziękował naszej koleżance Marylce, która najbardziej zaangażowała się w tą akcję.