poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Trzebnica

Marzec okazał się zbyt krótkim miesiącem. Tyle się w nim działo , że zabrakło mi czasu na napisanie postu o drugiej części naszej wycieczki, a mianowicie o Trzebnicy.Za dwa dni jedziemy na kwietniową wycieczkę, więc czas najwyższy żeby napisać ten post.
Jak napisałam w poprzednim  TU naszą wycieczkę rozpoczęliśmy, zwiedzając opactwo w Lubiążu.
Potężny obiekt zrobił na nas wrażenie ale trochę w nim zmarzliśmy.

W Trzebnicy również chmury zasłaniały słońce, ale chłodno było tylko na zewnątrz.

                                                              Zdjęcie z internetu.
Klasztor, który zwiedziliśmy  powstał w 1202 roku z przeznaczeniem dla sióstr cysterek , dzięki fundacji książęcej pary: Henryka I Brodatego i jego małżonki ,św.Jadwigi Śląskiej.
W klasztorze przyjęły nas bardzo ciepło siostry boromeuszki, które przybyły do Trzebnicy w 1861r aby opiekować się chorymi i potrzebującymi.
Dzięki pomocy Zakonu Rycerzy Maltańskich, zajmujących się szpitalnictwem , udało się siostrom boromeuszkom nabyć Trzebnicki klasztor na własność , stając się przez to spadkobierczyniami św. Jadwigi,
jej życia, modlitwy, miłości i ofiary.
Po klasztornym  muzeum oprowadzała nas bardzo miła i ciepła siostra Olimpia.
Muzeum to kolekcja różnych pamiątkowych przedmiotów nagromadzonych w klasztorze przez minione kilkusetlecia istnienia opactwa. Przedmioty te zalegały strychy i inne zakamarki klasztoru.
W 1990 roku siostra Diethilda Miczka podjęła pierwsze próby utworzenia muzeum  ale ze względu na zły stan zdrowia musiała zaprzestać swojej działalności. Dopiero dziesięć lat później podjęła jej dzieło siostra Olimpia Konopka , nasza przewodniczka.
  Książki to jedno z większych bogactw muzeum. Znajdują się tu książki historyczne, modlitewniki, rękopisy 
sióstr cysterek z XVII wieku, książki mówiące o papieżach i siostrach cysterek.
W gablotach odznaczenia, medale, krzyże, nadane siostrom za ofiarną pracę charytatywną i pełnienie miłosierdzia.
W każdej sali mnóstwo ciekawostek,

a siostra Olimpia wie bardzo dużo o każdym z przedmiotów

 i pięknie o nich opowiada. 
Pstrykałyśmy dziesiątki zdjęć.
Bardzo zachwyciła nas szopka wykonana przez wrocławskiego rzeźbiarza Brunona Tschotschela w 1933r.
Oczywiście chcieliśmy mieć przy niej zdjęcie.

 Przy szopce pełni straż ten drewniany aniołek.
.

                        Nie sposób pokazać tu wszystkich  przedmiotów , które nas zachwyciły.


W książce pamiątkowej jak zawsze wpisała w naszym imieniu Marylka,

a ja jak zawsze zrobiłam sobie zdjęcie w lustrze.

Wspólne zdjęcie przed klasztorem.
Po zwiedzeniu muzeum udaliśmy się do kościoła pw. sw. Jadwigi i św. Bartłomieja, ale to już inna historia.
Na zakończenie zdjęcie z bardzo , bardzo miłą siostrą Olimpią .

Pozdrawiam jak zawsze wszystkich odwiedzających:))




niedziela, 3 kwietnia 2016

Kierunek Jezioro Czerniak -wyprawa rowerowa I/ 2016r

Trudno w to uwierzyć ale dzisiaj rozpoczęliśmy już szósty sezon rowerowy.
Pięć lat wspólnych wypraw mamy za sobą. Obecny  sezon rozpoczęliśmy stosunkowo dość późno bo przecież to już kwiecień.
Pogoda dzisiaj była piękna więc mimo nieobecności naszego szefa wyruszyliśmy w trasę.
                                                   Było nas tylko ośmioro.
Miedzy nami mieliśmy solenizantkę,
                                  więc nie obyło się bez uścisków i buziaków.
                                            Jeszcze raz STO LAT Irenko:))
Ruszyliśmy w kierunku Lubogóry .
                                                    Po drodze jak zawsze zdjęcie.
W pobliżu Ołoboku skręciliśmy nad jezioro Czerniak.

Gdy dojechaliśmy zrobiło się naprawdę ciepło.
                                      Zostawiliśmy  rowery  na brzegu
                    i spędziliśmy wiele miłych chwil na pomoście.
Okazało się ,że Marylka i Janka pomyślały o kawie, placku i kocach.
Przyjemnie było zdjąć obuwie 
i odpocząć na świeżym powietrzu.
Wokół spokój, cisza
Zrobiło się trochę głośno ,gdy Marylka przez telefon składała życzenia naszemu koledze Rysiowi, a nasza grupa odśpiewała STO LAT dla solenizanta. 
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy kwitnącym drzewie
Po drugiej stronie
stare spróchniałe drzewo wśród młodych kwitnących drzewek
Oczywiście musieliśmy mieć z tego miejsca zdjęcie 
W Świebodzinie zajechaliśmy jeszcze na chwilę do ogrodu Janki
i mimo ,że jeszcze mało w nim zieleni już bardzo nam się spodobał.
Dzisiejszy dzień był bardzo ciepły, ale  rośliny powoli budzą się z zimowego snu.
Za tydzień pewnie znów wyruszymy i zapewne więcej odkryjemy śladów wiosny.


Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających:))