sobota, 31 maja 2014

Konkurs fotograficzny

Na początek kilka słów o konkursie.
Konkurs Fotograficzny Lubuskich Uniwersytetów Trzeciego Wieku- tak brzmiała pełna nazwa konkursu, a zorganizował go, na zakończenie obchodów 20-lecia, Klub Fotograficzny FOTOOKO działający przy UTW w Zielonej Górze.

Jadąc na otwarcie wystawy na której  miały być ogłoszone wyniki konkursu, mieliśmy wielką tremę. Wiedzieliśmy tylko, że na konkurs wpłynęło 312 fotografii , do wystawy zakwalifikowano 73prace .
-A jeżeli okaże się, że żadna z naszych prac nie zostałaby zakwalifikowana?- takie myśli chodziły mi po głowie.-Było by nam przykro , ale  musielibyśmy  jakoś to przeżyć.

Na wernisaż pojechaliśmy w komplecie.
                                    Pierwsze zdjęcie przy ławeczce Norwida.
W bibliotece od razu zaczęliśmy oglądać, szukając swoich zdjęć ( z duszą na ramieniu).
Okazało się, że 15 naszych fotografii zakwalifikowało się na wystawę w tym dwie otrzymały wyróżnienia.

Oficjalną część wernisażu otworzył prowadzący klub FOTOOKO pan Bolesław.
Powitał serdecznie przybyłych oraz wyraził zadowolenie z ilości i jakości nadesłanych prac.
             W  tegorocznym konkursie  wzięli udział członkowie klubów fotograficznych z UTW w Sulechowie, Szprotawie, Świebodzinie , w Zbąszynku i  Zielonej Górze.
Mamy nadzieję ,że w następnym roku będzie więcej uczestników.

                 Członkini komisji, pani Basia ogłosiła wyniki konkursu.
Pierwsze trzy miejsca otrzymały prace członkiń  klubów fotograficznych z Zielonej Góry "FOTOOKO" i "FOTO X ".
Każda z tych prac to swoisty reportaż przedstawiony za pomocą fotografii.
                          Powyższe fotografie pt "Połów" -otrzymaly  I nagrodę.

                       Widoczna na zdjęciu pani Janina uzyskała II nagrodę-
                               -" Kosmetyka szklanych domów"(3 zdjęcia).
Trzecia nagroda to zestaw dwóch zdjęć pt" Praga"
Oprócz nagród, jurorzy wyróżnili trzy prace.
Wyróżniona  została praca  pt. "Młynówka" pani Marii ze Szprotawy.
Moja koleżanka Krystyna
otrzymała wyróżnienie za pracę pt." Obserwator okolicy"

 Moja  fotografia ,którą zatytułowałam "Deszcz liści"
otrzymała również wyróżnienie.
                                                Oczywiście ,że  się cieszyłam:))
Czesia zrobiła nam zdjęcie obok gabloty z naszymi wyróżnionymi pracami.

Na zakończenie części oficjalnej Marylka i Danusia ( opiekunka naszego klubu), podziękowały organizatorom  za zaproszenie nas do konkursu i na wernisaż.
Uważam ,że organizatorzy spisali się na medal.
Każdy uczestnik otrzymał broszurkę i kartę udziału w konkursie.
Piękną oprawą był występ chóru z UTW ze Szprotawy
Wysłuchanie pieśni wykonanych przez ten chór był dla mnie ucztą dla ducha ,balsamem dla serca.
Naprawdę. Oczywiście , że są lepsze , ale po wysłuchaniu wielu chórów moich rówieśników, moim zdaniem ten jest najlepszy.
Po występie chóru zostaliśmy zaproszeni na tradycyjną lampkę wina.
Nie obyło się bez sesji fotograficznej.
                               Ela i Janeczka przy swoich pracach.

                                          Cztery fotografie Eli (pierwsza od  lewej).
                                  Z przyjemnością wpisaliśmy się do księgi pamiątkowej.
I to już koniec mojej relacji z wernisażu.
Więcej zdjęć i informacji można znaleźć w FB na stronie:
https://www.facebook.com/utw.zgora?fref=ts
lub na stronie naszego klubu fotograficznego
https://www.facebook.com/groups/219953954847787/?fref=ts
Zapraszam i pozdrawiam serdecznie:))

poniedziałek, 26 maja 2014

Moja mama



 Wszystkim mamom i tym bardzo młodym ,i tym najstarszym z okazji "Dnia Mamy", życzę ( nam)  dużo zdrowia i ( jak najbliżej nas) kochających dzieci.
Od moich dzieci dostałam już kwiatki i życzenia.
Dla mojej mamy przekazałam życzenia telefonicznie. Niestety nie mieszkamy blisko siebie. Spędziłyśmy razem  kilka dni na początku maja. Napisałam wtedy wiersz.


                                                         SPOTKANIE




Stoję na stacji w oczekiwaniu,
nadjeżdża pociąg,zwalnia, staje
otwierają się drzwi
widać laskę, po chwili rękę
nareszcie postać
zgarbiona-
              -uśmiecha się do mnie













Dla mnie jest zawsze młoda i piękna
otoczona gromadką dzieci
kołysze najmłodszą córkę
nachyla się, wyciąga rękę
głaszcze maluchy
zmęczona-
             - uśmiecha się do mnie.









Te same oczy, ten sam uśmiech,
otoczone siatką zmarszczek
szybko podchodzę
pochylam się, wyciągam rękę
pomagam zejść
mamie-

  -uśmiecham się do niej.








Mam nadzieję ,że  w niedługim czasie znowu spędzimy ze sobą kilka dni.


sobota, 24 maja 2014

MAJOWA WYCIECZKA cz II--SULĘCIN

Tak jest zawsze, gdy opis jakiejś wycieczki dzielę na  części to do napisania tej ostatniej nie mogę się zabrać. Zawsze wydaje mi się, że zrobię to następnego dnia , a w rzeczywistości rozciąga się często na cały  tydzień. Dzisiaj i tak jest nieźle bo zabrałam się za napisanie go po trzech dniach.
         Tak jak pisałam po zwiedzeniu Lubniewic ruszyliśmy do Sulęcina.
Czas spędzony w Sulęcinie zorganizował dla nasz kolega Bogdan. Udaliśmy się do szkoły w której pracował trzydzieści lat.
                                         Przed wejściem piękne rododendrony.
                                                        W holu tablica patrona szkoły.
                                         
                                          My udaliśmy się do stołówki,
                                gdzie zjedliśmy pyszny obiad
                                                      i  powitaliśmy  przewodnika.
Przewodnik to z zawodu fotograf, a z zamiłowania historyk Sulęcina. Chętnie oprowadzał nas i opowiadał o ciekawych miejscach swojego miasta.
                                         Willa Neuenfelda z końca XIX wieku.


                                                 Gotycki kościół z XIII w.

                                                 z (prawdopodobnie) głowa światowida.

                                           Przed rynkiem,
                                 a w centralnym punkcie fontanna.
                               Za fontanną widać kamieniczki z XVIII i XIX wieku.
Następnie udaliśmy się do Domu Joanitów,
gdzie obejrzeliśmy wystawę poświęconą historii Sulęcina.

Spotkaliśmy tu również członkinie Sulęcińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
                               Zostaliśmy poczęstowani kawą
Przedstawicielka UTW opowiedziała nam o ich działalności. O swoich osiągnięciach i o tym co chcieliby by  jeszcze zmienić .
                            W imieniu naszej grupy podziękowała jak zawsze  Marylka.

Tym spotkaniem zakończyliśmy naszą wizytę w Sulęcinie.
Chcę jednak napisać jeszcze jedną bardzo ważną rzecz o tym mieście .Jako miłośniczka jazdy na rowerze zazdroszczę im ścieżek rowerowych.
W skład sieci szlaków rowerowych w okolicach Sulęcina wchodzą:
- trzy duże pętle każda o długości 90km,
-trzy małe pętle , o długości odpowiednio 19km, 20km, 14km  .
W samym mieście znajduje się 14,9km .

Jak to się ma do naszego miasta?

Owszem w okolicach Świebodzina mamy dwie ścieżki rowerowe :
- w kierunku Chociul to chyba około 4km,
-w kierunku Lubogóry nie wiem ale chyba jest krótsza.
Po oddaniu ścieżki rowerowej wokół jeziora w Wilkowie , możemy powiedzieć ,że mamy jedną pętlę.
W samym mieście, które ma prawie dwa razy więcej mieszkańców niż Sulęcin nie ma żadnej ścieżki rowerowej.
Jak to jest ,że w jednym mieście można a w drugim nie?
Rozpisałam się? Być może , ale marzy mi się przejazd przez  nasze miasto ścieżką rowerową, żeby nie jechać ulicami między samochodami narażając się na ......., lub chodnikiem narażając się na mandat i uwagi niezadowolonych przechodniów.
Na koniec kilka zdjęć z ośrodka Kormoran, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę w drodze powrotnej.


Jezioro,
                                                                    słońce

                                                                          i zieleń.
To już koniec mojej relacji z ostatniej wycieczki. Może niepotrzebnie rozpisałam się tak dużo o ścieżkach rowerowych , ale...
Jak zawsze, serdecznie pozdrawiam wszystkich odwiedzających:))

środa, 21 maja 2014

MAJOWA WYCIECZKA cz I--LUBNIEWICE

Wczorajszy dzień spędziliśmy na  wycieczce.W ramach zwiedzania Ziemi Lubuskiej byliśmy w Lubniewicach i Sulęcinie.
Pogoda była piękna.
Lubniewice to jedno z najmniejszych miast w Polsce. Położone między dwoma jeziorami Lubiąż i Krajnik, jest perłą ziemi lubuskiej.
Spacer po tym miasteczku zorganizowała nasza koleżanka Ania.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Ratusza.
                                   Ta tęcza na zdjęciu to sprawka słoneczka.
                               Przed rozpoczęciem wędrówki  wspólne zdjęcie.
                                      i podpisanie oświadczenia.
Oświadczenie podpisywały te osoby , które zdecydowały się wejść na zamkową wieżę.
Zamek który mieliśmy w planie zwiedzić jest w remoncie zatem za bezpieczeństwo odpowiadaliśmy sami za siebie.
                                          Przewodnik opowiedział nam historię miasteczka ,

gotyckiego kościoła z połowy XV w.Obecnie rzymsko-katolicki parafialny  pw. Matki Bożej Różańcowej.
Wieża dobudowana w XIX w.

Ołtarz i pozostałe wyposażenie wnętrza kościoła pochodzi z XVII i XVIII w.

Na rynku Lubniewic  stoi  fontanna(niestety nie działała),
która jest swoistym pomnikiem dobrosąsiedzkich stosunków(porozumienie polsko- niemieckie o współpracy gmin nadgranicznych).
Figura kobiety przypomina rusałkę która była w przedwojennym  herbie miasteczka.
Dodano jej powłóczystą szatę, złotą koronę a w dłoniach trzyma złote jabłka.
Następnie pospacerowaliśmy po" Parku Miłości"

z "Mostkiem Miłości" na którym parki zawieszają kłódki symbolizujące trwałość uczucia.
Park jest hołdem złożonym dr Michalinie Wisłockiej, autorce "Sztuki kochania", która właśnie w Lubniewicach przeżyła swoją wielką miłość.
Znajduje się w nim również" Ławeczka Miłości"
Na zdjęciu szef naszego Klubu Turystycznego Andrzej z żoną Jadzią.
Tym mostem przeszliśmy na wyspę na której znajduje się "Nowy Zamek".
Tak jak pisałam wyżej zamek jest w remoncie.
Nie będę pokazywała tu zdjęć sal. Może kiedyś zwiedzę go gdy będzie już odrestaurowany.
Wtedy porównam zdjęcia.Pięknie będzie wyglądał w odnowionej sali
                                                            oryginalny piec kaflowy ,
czy kominek oklejony niespotykanymi płytami.
Po zwiedzeniu sal czekało nas  obejrzenie krajobrazu z wieży zamkowej.
 Wchodziliśmy  na nią w grupach dziesięcioosobowych.
                             Na zdjęciu ostatnia grupa oczekująca na swoją kolej.
Warto było czekać i pokonać 118schodów( policzyliśmy), bo widok był piękny.

A tak wygląda moje zejście z wieży.
Przy moim lęku wysokości po takich schodach poruszam się z zamkniętymi oczami.
Po wyjściu z zamku okazało się,że nikt w naszej grupie nie wiedział w którą mamy iść stronę.
Z pierwszą grupą szedł przewodnik, z drugą Ania, a my zostaliśmy sami. Wiedzieliśmy ,że następną atrakcją miała być krótka wycieczka stateczkiem po jeziorze.
Poszliśmy w kierunku jeziora.
Za moment podpłynęła motorówka i wzięła nas na pokład.
                                            Panowie usiedli na rufie.
Nie zamieszczam dzisiaj zdjęć(pewnie je kiedyś pokażę), które  zrobiłam podczas rejsu.Uważam ,że jak na jeden post to i tak jest wiele zdjęć. Kto by pomyślał, taka mała miejscowość a tyle atrakcji.
Do brzegu dobiliśmy przy Hotelu Woiński Spa, który wyglądał jak współczesny pałac.
                             Odpoczęliśmy , wypiliśmy kawę,
                         a niektórzy zjedli olbrzymie desery lodowe.

Przed hotelem oczywiście wspólne zdjęcie i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Napiszę o tym w następnym poście , bo w Sulęcinie było równie ciekawie.

Jak zawsze, pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających:))