Dzisiaj rano zadzwoniła moja córka Kasia i powiedziała , że muszę wyjść na dwór na którym jest po prostu pięknie, że spacerując na słońcu zwiększę swoją odporność. Mam tylko omijać ludzi.
Miałam trochę obiekcji, ale wyszłam i wzięłam ze sobą aparat.
Było samo południe i rzeczywiście pięknie. Nie musiałam nawet omijać ludzi , bo ich po prostu prawie nie było.
Widziałam za to wiele oznak budzącej się do życia przyrody.
Widziałam też fiołki
przepiękne fioletowe, a także dużo skromniejsze biała.
Z daleka zauważyłam forsycję
obsypane pierwszymi żółtymi kwiatkami
Patrząc na wierzbę w pobliżu mojego bloku też zauważyłam maleńkie zieloniutkie listki.
To wszystko oznacza ,że wiosna jest tuż tuż.
Nie wiem czy jutro też wyjdę na krótki spacer, wciąż mam jakieś wrażenie ,że nie przestrzegałam wszystkich zasad higieny. Wychodząc wzięłam ze sobą oczywiście śmieci. Otwierając kosze miałam rękawiczki , które wyprałam jak tylko weszłam do domu. Przetarłam też klamki. Ale czy czegoś nie przegapiłam:))?
Moja córka ma racje, że będąc na słońcu wzmacniamy swoją odporność . Zazdroszczę tym wszystkim, którzy mają ogródki wokół domu. Mogą tam przebywać odgrodzeni od innych ile im się podoba.
W telewizji zapowiadają, że jeszcze w tym tygodniu ilość zakażonych będzie wyrażała się liczbą czterocyfrową .
Miejmy nadzieję,że mimo wszystko w niedługim czasie będzie lepiej.
Jeszcze będzie normalnie:))
Tymczasem pozdrawiam wszystkich serdecznie:))