poniedziałek, 10 października 2011

WYPRAWA ROWEROWA 17

Na początku muszę tu napisać , że w ubiegłym tygodniu  byłam z koleżanką na kijkach. Ustaliłyśmy sobie, że choćby nie wiadomo co, raz w tygodniu pójdziemy na spacer.Mam nadzieję , że wytrwamy w tym postanowieniu.
A teraz już o naszej wyprawie.
Trasa:Świebodzin- Chociule- Rudgerzowice- Osogóra - Świebodzin.
Mimo ,że na dworze było 10 °C ośmioro z nas postanowiło jechać.
Wczorajsza wyprawa była wyjątkowa, ponieważ jechaliśmy do naszej koleżanki z sekcji turystycznej.
Gdy wyjeżdżaliśmy ze Świebodzina na niebie świeciło słońce.
Po drodze było jednak różnie.
 Chwilami robiło się prawie ciemno .

                                     
Wiatr rozdmuchiwał czarne chmury i znów świeciło słońce.

Tylko raz zatrzymaliśmy się po drodze ,żeby zrobić zdjęcie.
Przejechaliśmy  Chociule i Rudgerzowice .Dojeżdżaliśmy do Osogóry. Zastanawialiśmy się ,czy trafimy do naszej koleżanki.
Okazało się ,że Jagoda wyjechała po nas .


Pilotowała nas aż do swojego gospodarstwa.


Na miejscu od razu rozpaliła ogień.
Od którego biło miłe ciepełko.
Lila  ogrzewała się.
Janeczka musiała pomóc mi w rozplątaniu supełka.

Pani domu przygotowała prawdziwą ucztę.
Obok ciasta i kawy dostaliśmy kiełbaski do upieczenia w ognisku.
Andrzej przygotował dla każdej z nas kijki,

                                               Jak zwykle rozbawieni.

                                        Wala poprawia dzieło Andrzeja.

Ja też już mogę iść do ogniska.
.

Mieliśmy prawdziwą frajdę w pieczeniu kiełbasek
.


Podczas jedzenia mieliśmy towarzystwo..

                                            Już najedzone pomrukiwały zadowolone.
Muszę powiedzieć ,że nasza biesiada trwała krótko,ponieważ panie odkryły ogródek właścicielki.
Ogród pełen kwiatów.
Jesień w pełni a tu jeszcze tak kolorowo.


Niektóre tak piękne ,że napatrzyć się nie można.
Kwitną jeszcze róże.
Panie zachwycone różnorodnością kwiatów, zaczęły zbierać nasiona, urywać szczepki.
Właścicielka ,szczera kobieta , przyniosła nawet łopatę i podzieliła się czym mogła.
Nasze ogrodniczki wrócą do domu z pełnymi siatkami.

Jeszcze kilka zdjęć.

Gdy wyszliśmy z ogrodu zobaczyliśmy jak nasi współbiesiadnicy kończą posiłek.
Czas wracać do domu.
Przed samym wyjazdem jeszcze krótka sesja zdjęciowa.
Jadzia odprowadziła nas.
Na dworze coraz zimniej,być może to nasza ostatnia wyprawa przed wiosną.

10 komentarzy:

  1. Łał, ja też chcę quada i takie gospodarstwo. Ale boski miałyście dzień. Co do kijków, każda forma ruchu jest wskazana. Ostatnio jeździłam z córką na rolkach, tylko teraz pogoda nie taka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. to się nazywa extra wyprawa,
    ukoronowana taką nie lada imprezą ;-)))Ach!
    Aż miło się patrzy na takich ludzi jak Wy!
    Pełni energii, uśmiechu i zdrowia!
    Tak trzymać i czekam na kolejne opowieści ;-)

    Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. wcale fajny pomysl z wizytowaniem przyjaciol, ciekawie i mozna biesiadowac jakby doglebniej..a zimno sie robi rzeczywiscie i pozostaja te kijki..albo marsze bez kijkow jak kto woli..ja z 4 razy w tygodniu chodze na godzinna trase..mam nadzieje wytrwac nawet kiedy juz bedzie calkiem chlodno..pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteście wszyscy wspaniali,a nasza Jagoda staneła na wysokości zadania.Pięknie spędziliście niedzielne popołudnie!Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż Tu można dodać.Można sobie,patrząc na Waszą wspaniałą gromadę podładować swoje "akumulatory".
    Swoją energią i nastrojem dzielicie się w cudowny sposób:)))Do chodzenia z kijkami bardzo Cię namawiam.Staram się chodzić codziennie.Zajrzyj w sprawie kijków do Wandy."To i owo u Wandy" namawiam.Podziwiam Tą osóbkę,tak samo jak Ciebie.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziękuję za miłe komentarze:))

    ankaskakanka - masz rację niedzielę mieliśmy wyjątkową.Też bym chciała quada i takie gospodarstwo.Pomarzyć zawsze można:))Ty Aniu jesteś młoda więc kto wie:))

    Kasiu-masz rację Kasiu,że dla nas najważniejszy jest uśmiech i zdrowie.Żadnych dąsów:))

    grazyna - witaj Grażynko,zrobię dokładnie jak napisałaś...4-ry razy w tygodniu godzinny spacer z kilkami lub nie :))Mam nadzieję ,że dla zdrowia.

    iram68 - cieszę się,ze już wszystko w porządku.Dzięki za pozdrowienia:))

    juta - Chodzisz codziennie Juto ...tylko pozazdrościć.Do Wandy za chwilę zajrzę,mam nadzieję ,że znajdę ją u Ciebie:))

    POZDRAWIAM SERDECZNIE:))

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny raz Was podziwiam, wiem potarzam się, ale to jest prawda. Szkoda, że idzie ta wstrętna jesień i może wasze wycieczki zakończyć, a tak miło się czyta relacje z nich i ogląda Twoje zdjęcia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały pomysł z tymi kijkami, sama onego czasu chodziłam z nimi, są świetne, rzekłabym, takie ogólnorozwojowe. A wyprawa rowerowa z przyjaciółmi myślę, że nie ostatnia w tym roku, może jeszcze będzie ciepło i słonecznie, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tenia, dziękuję za wizytę na moim blogu.Kijki to wspaniała sprawa.Jeżeli mogę coś poradzić to proszę zgłosić się chociaż na jedną, dwie lekcje do instruktora nordic walking,lub poszukać w sieci.Tylko prawidłowy sposób chodzenia z kijkami daje efekty.W czasie marszu nie należy rozmawiać,iść szybkim krokiem.
    Życzę wytrwałości w postanowieniu chodzenia i serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteście wspaniali,pomysły macie fantastyczne...Uczta w gospodarstwie udana...Zdjęcia piękne...Spacery z kijkami to tez świetny pomysł.Cieplutko pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń