Pogoda nie dopisała, padał drobny deszczyk a na dodatek mgła powodowała bardzo małą widoczność.
Nam jednak to nie przeszkadzało . Po przyjeździe natychmiast zaczęliśmy robić zdjęcia. Pewnie byłyby dużo lepsze gdyby świeciło słońce ale mamy pamiątkę ,że tam byliśmy.
Blisko wieży rośnie dąb papieski posadzony 2006r.
W swoim archiwum mamy już zdjęcia z kilkoma papieskimi dębami.
(TU można przeczytać o tych dębach w woj. lubuskim.)
Powitali nas pracownicy ośrodka
.Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy i rozpoczęliśmy zwiedzanie.
Pierwsza część to zwiedzanie muzeum przyrodnicze.Było w nim wiele ciekawych eksponatów,
ale największe powodzenie miała olbrzymia szyszka.
Po zwiedzeniu muzeum i krótkiej prelekcji udaliśmy się na wieżę.
.Wchodziliśmy na nią również w grupach.
Gdy pierwsza grupa znajdowała się już na tarasie wieży ja ciągle zastanawiałam się czy wejść czy nie.
Z moją klaustrofobią i lękiem wysokości, zawsze w takich wypadkach zastanawiam się czy dam radę.
Do pokonania było 176 kręconych schodków. Na szczęście, dzięki okienkom, było dość jasno więc weszłam bez trudu . Gdy dotarłam bałam się oderwać od ściany. Janeczka powiedziała ,że mój lęk widać w oczach i pstryknęła zdjęcie.
Jaki lęk ,żadnego lęku nie ma prawda?:))
Bohatersko podeszłam nawet do balustrady( oczywiście tyłem).
Widok z wieży byłby o wiele ciekawszy gdyby nie panująca ciągle mgła.
Po zwiedzeniu wieży wybraliśmy się na spacer po leśnym parku wokół ośrodka.
Rozpoczęliśmy go od dębowej ścieżki, na której rosną "dzieci " najstarszych dębów w Polsce.
Pan Piotr bardzo ciekawie opowiadał nam o młodych sadzonkach w szkółce leśnej , a w szczególności o różnych gatunkach sosen.
Zdjęcie Eli jest bardzo ładne i jasne mimo ,że za chwilę zaczął padać deszcz.
My jesteśmy zawsze przygotowani na każdą pogodę
i jak widać, po minie Andrzeja, nie straszny nam deszcz
.Dużą atrakcją dla zwiedzających ośrodek są drzewa jadalnych kasztanów.
Właśnie dojrzały i mogliśmy nazbierać sobie pełne kieszenie:))
Jak wiemy
. " najlepsze kasztany są na placu Pigalle"
ale w Jeziorach Wielkich smakowały nam bardzo i to na surowo.
Spacerując po ogrodzie i lesie zrobiłam wiele zdjęć .Wybrałam kilka .
W szkółce iglaków,
w ogrodzie, Irenka i Bogusia na tle jesiennych liści,
w lesie.
Na koniec dwa zdjęcia z parteru wieży.
Jak zawsze pozdrawiam odwiedzających bardzo serdecznie i dziękuję za każdy komentarz:))
Gdy pierwsza grupa znajdowała się już na tarasie wieży ja ciągle zastanawiałam się czy wejść czy nie.
Z moją klaustrofobią i lękiem wysokości, zawsze w takich wypadkach zastanawiam się czy dam radę.
Do pokonania było 176 kręconych schodków. Na szczęście, dzięki okienkom, było dość jasno więc weszłam bez trudu . Gdy dotarłam bałam się oderwać od ściany. Janeczka powiedziała ,że mój lęk widać w oczach i pstryknęła zdjęcie.
Jaki lęk ,żadnego lęku nie ma prawda?:))
Bohatersko podeszłam nawet do balustrady( oczywiście tyłem).
Widok z wieży byłby o wiele ciekawszy gdyby nie panująca ciągle mgła.
Po zwiedzeniu wieży wybraliśmy się na spacer po leśnym parku wokół ośrodka.
Rozpoczęliśmy go od dębowej ścieżki, na której rosną "dzieci " najstarszych dębów w Polsce.
Pan Piotr bardzo ciekawie opowiadał nam o młodych sadzonkach w szkółce leśnej , a w szczególności o różnych gatunkach sosen.
Zdjęcie Eli jest bardzo ładne i jasne mimo ,że za chwilę zaczął padać deszcz.
My jesteśmy zawsze przygotowani na każdą pogodę
i jak widać, po minie Andrzeja, nie straszny nam deszcz
.Dużą atrakcją dla zwiedzających ośrodek są drzewa jadalnych kasztanów.
Właśnie dojrzały i mogliśmy nazbierać sobie pełne kieszenie:))
Jak wiemy
. " najlepsze kasztany są na placu Pigalle"
ale w Jeziorach Wielkich smakowały nam bardzo i to na surowo.
Spacerując po ogrodzie i lesie zrobiłam wiele zdjęć .Wybrałam kilka .
W szkółce iglaków,
w ogrodzie, Irenka i Bogusia na tle jesiennych liści,
w lesie.
Jak zawsze pozdrawiam odwiedzających bardzo serdecznie i dziękuję za każdy komentarz:))
Wspaniała wycieczka, mimo nie ciekawej pogody. Też bym miała opory w wejściu na wieże, ale dla ślicznych widoków warto było się przełamać i podziwiać je.Jadalnych kasztanów jeszcze w Polsce nie zbierałam. Bardzo ciekawe i ładne zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA w mgle bardziej romantycznie...ladna wycieszka, nie spoczywacie nawet w czasie jesiennym...sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa byla Wasza wyprawa . Pozdrawiam Wszystkich turystow .
OdpowiedzUsuńChętnie wracam do Jezior Wysokich, byłam wiosną, latem, stwierdzam jednak ,że jesienią jest tutaj bajecznie, a ta mgiełka dodała uroku. Osobiście lubię oglądać arboretum z około 30 sosnami z całego świata, zawsze odnajduję coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńTeniu, stanowczo twierdzę, że najlepsze kasztany są w Jeziorach Wysokich. Pozdrawiam :)))
Szyszunia wspaniała, nigdy nie widziałam takiego okazu!
OdpowiedzUsuńWidoki z wieży cudne, eh, nie ma nic cenniejszego niż przyroda!!!
Serdeczności :)
I to jest dowód na to, że nawet zła pogoda nie jest w stanie popsuć dobrych humorów gdy jest się w odpowiednim gronie i do tego w tak interesującym miejscu:)
OdpowiedzUsuńZaraz chyba odszukam tej miejscowości aby dowiedzieć się więcej na jej temat.A może udało by się wybrać naszej grupie UTW na wycieczkę.
Serdeczności posyłam.