W tym roku, mimo niesprzyjającej (+30 i więcej) pogody mieliśmy XVI wypraw.
Na pierwszą wybraliśmy się w połowie kwietnia, a w minioną niedzielę oficjalnie zakończyliśmy sezon.
Na starcie jak zawsze zdjęcie.
Tym razem trasę do przebycia mieliśmy krótką - byliśmy umówieni nad naszym jeziorkiem.
Gdy przyjechaliśmy grill był już ciepły-Józek spisał się na medal.
Szybko podgrzały się przywiezione kiełbaski.
W międzyczasie dochodzili do nas piechurzy i zmotoryzowani.
Nasze stoły zaczęły "uginać " się pod jadłem :))
Zapowiadała się wielka uczta.
Na pierwszy kęs poszły gorące kiełbaski.Do kiełbasek ketchupy własnej roboty. Nie tylko z pomidorów ale był z cukinii a nawet ze śliwek. Wyśmienitym dodatkiem były też pyszne sałatki, surówki .
Uczta trwała już w pełni, gdy dotarła do nas Alinka.
Trochę błądziła ale najważniejsze ,że nas znalazła.
Od razu posadziliśmy ją "za stołem" i ucztowała z nami:))
Jak zawsze gdy jesteśmy razem spędzamy bardzo miło czas.
Tym razem obok miłych dyskusji, były wspólne śpiewy , a także występy solowe.
Boguś odśpiewał swoją balladę o pannie Franciszce, drugą solistką była Wala, która odśpiewała balladę o Adamie Mickiewiczu.
Udekorowaliśmy naszych artystów wieńcami, a po zwinięciu "stołów" i wyzbieraniu śmieci zaprosiliśmy do tańca.
Powoli zbliżaliśmy się do końca imprezy.
Było bardzo wesoło.
Na koniec zamieszczam dwa zdjęcia Marylki, która wypróbowywała nowe funkcje w aparacie:
rybie oko
i lustrzane odbicie.
Jak zawsze pozdrawiam serdecznie:))
zdjecia sliczne, grupa ewspaniala...Teniu juz i pisalam, ze jestescie wspanialym przykladem milego spedzania czasu , aktywnego, relaksujacego, pozytywnego...sciskam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńPodobały mi się Wasze stoły w lesie, ale przede wszystkim wspaniała impreza. Tylko Was podziwiać można . Dziękuję za życzenia dla synowej i syna. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj ale fajnie widzieć coś takiego, brakuje mi w dzisiejszych czasach takich spotkań. Każdy zagoniony, a jak już się spotyka to musi być nowy strój, jedzenie z kosmosu, ze nawet nie wiadomo jak to jeść, i rozmowy o kłopotach, a co by się jeszcze chciało, bo wszystkiego wiecznie mało, i mało... ech...rozmarzyłam się patrząc na te foteczki.
OdpowiedzUsuńI ja tam byłam, kiełbaskę jadłam, wina nie piłam, śpiewałam, tańczyłam i dobrze się bawiłam. Naprawdę jesteśmy zgraną grupą i dobrze nam razem. Jak trzeba to pracujemy, a bawić się też umiemy. Jakie to ważne by mieć dobrych przyjaciół. Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńWitaj Teniu,
OdpowiedzUsuńBędzie Ci przez te kilka miesięcy tęskno za rowerowymi i jakże ciekawymi eskapadami, ale wierz mi czas mija szybko. Nim się obejrzysz przyjdzie wiosna :)
Serdeczności :)
Same oczy się śmieją na takie widoki.Widać jak wspaniale uczciliście zakończenie sezonu.
OdpowiedzUsuńTak bardzo mi szkoda,że to chyba rzeczywiście już będzie trzeba pożegnać się z wędrówkami rowerowymi.
Pozdrawiam bardzo cieplutko.