W niedzielę na cotygodniowej wyprawie było nas siedmioro.
Przejechaliśmy 17 km.
Przed wyjazdem w trasę jak zawsze wspólne zdjęcie.Pojechaliśmy ścieżką rowerową w kierunku Lubogóry. Ścieżką tą jechaliśmy już wielokrotnie. Jechaliśmy prosto do Ołoboku, skręcaliśmy w lewo w kierunku Niedźwiady .
W niedzielę skręciliśmy w prawo.
Początkowo jechało się bardzo dobrze.
Nawet atakujące nas komary w lesie, nie popsuły nastroju.
Po pewnym czasie, dróżka leśna była coraz bardziej zarośnięta.
Trochę nas to dziwiło, ale jechaliśmy dalej.
Do momentu gdy nasza liderka oznajmiła nam, że dróżka się skończyła.
Zawróciliśmy.
Wyjechaliśmy z lasu. Wzdłuż pola wiodła wąska ścieżka.
Ścieżką tą dojechaliśmy do jeziora Lubich.
Las chronił dojścia do jeziora.
Znaleźliśmy niewielką dziką plażę, obok której zrobiliśmy zdjęcie.
Odpoczynku i wypiciu kawy nad brzegiem jeziora nie braliśmy w ogóle pod uwagę. Komary po prostu by nas zjadły.
Oszczędzały nas tylko podczas jazdy.
Gdy szliśmy pchając rower pod górkę, poruszaliśmy się zbyt wolno, komary nas dopadały i kąsały niemiłosiernie.
Jadąc zauważyliśmy pierwsze oznaki jesieni.
To kępy żółtych liści na tym wielkim drzewie.
Las na szczęście się skończył.
Zatrzymaliśmy się przy przydrożnym drzewie.
Kawę wypiliśmy na boisku piłki nożnej w Chociulach.
Nie wszyscy pamiętali o kubkach.
Kawa na świeżym powietrzu smakuje nawet w butelce plastykowej.
Spędziliśmy tu naprawdę wesołe chwile. Popijając kawę, jedząc ciastka i słuchając opowieści.
Ale komu w drogę temu czas.
Oby długo była taka pogoda, która będzie sprzyjać Waszym wspaniałym wycieczkom rowerowym. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziwiam Was tryskające energią Cudowne Kobiety.Oczywiście że Pana również.Dzięki za te wirtualne wrażenia:)))))))))
OdpowiedzUsuńPlagi komarów widać szaleją wszędzie.
Pozdrawiam serdecznie
Co za swietna grupa, tylko zazdroscic! komary w calej Polsce atakuja, ale jakby ich mniej na szczescie! pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńJak pięknie. Cudne widoki i trasa. Ja zabieram ze sobą wodę z miodem i cytryną. Kawy nie nadużywam.Ale jeśli lubicie....
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarze.
OdpowiedzUsuńGiga-ja też mam taką nadzieję,że będziemy jeździli jeszcze długo.Na zimę nie mamy jeszcze pomysłu:)
juta-Pan który z nami jeździ to nasz pryncypał.Mam nadzieję ,że mimo braku innych panów w naszej grupie rowerowej,nie znudzi się nami i będzie z nami jeździł:)
grazyna - mówisz,że komarów mniej.Mi wydaje się ,że jest ich naprawdę dużo.Więcej to byłaby już prawdziwa plaga:)
ankaskakanka- powiem Ci w tajemnicy ,że moje pokolenie to starzy kawosze.Nauczyliśmy się pić kawę gdy mieliśmy kilkanaście lat i lubimy ją do dziś.Wy młodzi żyjecie zdrowiej,moje dzieci też wzięły by wodę:)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie:))
Teniu,świetna kolejna wyprawa i świetny opis,zresztą jak zwykle Ty to potrafisz.
OdpowiedzUsuńA na komary najlepsza jest piosenka którą śpiewa cała nasza grupa turystyczna:
"Lato - z komarami,
Lato - swędzące bez przerwy,
Lato - znaczone bąblami,
Lato - komary i nerwy!!!
Myślę,że Wasza grupa rowerzystów długo będzie aktywna,jesień przed Wami...powodzenia;)
Co tam komary ważne że wyprawa się udała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam uczestników.
iram68- muszę Ci powiedzieć,że gdy tak cięły nas komary (wbrew wszystkiemu ),zaśpiewaliśmy sobie tę piosenką .
OdpowiedzUsuńBarbara- masz rację-najważniejsze ,że było miło.
Pozdrawiam:))
Tereniu pola i łąki na Twoich zdjęciach są wspaniałe.Narzekacie na komary,po ostatnich deszczach jest ich bardzo dużo i dokuczają wszystkim,ale i tak sobie poradziłyście pijąc kawę na boisku.Szkoda że lato się już kończy ale mam nadzieję że jesień będzie piękna i będę mogła oglądać wasze wycieczki na zdjęciach.Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń